Nie zamierzam całe życie rozpaczać, że nie jest inne

nie zamierzam całe życie rozpaczać że nie jest inne
[et_pb_section fb_built=”1″ theme_builder_area=”post_content” _builder_version=”4.20.1″ _module_preset=”default”][et_pb_row _builder_version=”4.20.1″ _module_preset=”default” theme_builder_area=”post_content”][et_pb_column _builder_version=”4.20.1″ _module_preset=”default” type=”4_4″ theme_builder_area=”post_content”][et_pb_text _builder_version=”4.20.1″ _module_preset=”default” theme_builder_area=”post_content” hover_enabled=”0″ sticky_enabled=”0″]

Byłam w sobotę na dłuższym spacerze – pierwszym od złamania ręki. Pierwsze kwiaty, pierwsze listki, nawet forsycje już zakwitły. Tylko parkowe atrakcje nie nadążyły za pogodą i jeszcze były pozamykane.

Marzec to dla mnie ciężki miesiąc. Przez ten wypadek musiałam odwołać zlecenia, rehabilitację, zaspałam też dwa razy na terapię, a kilka osób… cóż, myślałam, że znaczę dla nich więcej. Za to kilka innych okazało się niezastąpionych w tym trudnym czasie!

Dodatkowo tydzień temu dowiedziałam się, że być może wcale nie jestem w spektrum autyzmu i wcale nie mam ADHD, tylko urodziłam się z problemami neurologicznymi. Na tyle poważnymi, by moje trudności były widoczne, krytykowane i budziły śmiech na przestrzeni lat przedszkolnych i szkolnych. Na tyle mało istotnymi, że nie zaalarmowały nikogo z moich opiekunów.

Cóż, jestem dorosła, chodzę na rehabilitację, niewiele więcej mogę.

Z okazji tego newsa spędziłam kilka dni użalając się nad sobą i swoim dzieciństwem oraz brakiem perspektyw, a potem wysłuchałam monologu przyjaciela z porażeniem mózgowym, który był i jest w znacznie gorszej sytuacji.

Postanowiłam się pozbierać. Ostatecznie ile można pławić się w otchłaniach rozpaczy, jeśli technicznie nic w moim życiu się nie zmieniło? I nie zmieni się, jeśli zostanę w łóżku?

Mam leki. Mam wsparcie. Mam psychoterapię i rehabilitację. Wiem, jakie metody poprawiania nastroju na mnie działają. Płacz jest bardzo spoko, smutek trzeba przeżyć – ale kiedyś trzeba też wstać i nakarmić koty.

No więc wstałam, nakarmiłam koty, zrobiłam sobie jedzenie, machnęłam konspekt lead magnetu, byłam na długim spacerze, ugotowałam obiad na trzy dni, zaczęłam rehabilitację złamanej ręki, wróciłam do ćwiczeń na SI, wzięłam udział w szkoleniu Jasona Hunta, opracowałam grafiki czterech postów na Instagramie i przepisałam połowę notatek z książki “Pisz. Publikuj. Działaj” Klaudyny Maciąg do mojego centrum zarządzania w Milanote.

Nie zamierzam przeżyć całego życia, rozpaczając, że nie jest inne.

[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][/et_pb_section]